Ostatni odcinek z serii świątecznych poleceń musi się moim zdaniem skończyć klasykiem.
Glenfiddich jest pozycją znaną i powszechnie lubianą. To najczęściej świadomie wybierany Single Malt. Popularność zdobył, ponieważ destylarnie Glenfiddich założył nie kto inny jak William Grant z małżonką na potrzebę whisky mieszanej Grands. 12 letnia wersja podstawowa naszej whisky jest najlepiej sprzedającym się "maltem", gdyż to właśnie Pan William pierwszy wpadł na pomysł aby nie używać tylko i wyłącznie whisky słodowej do kupażu blendów a zabutelkować jako Single Malt. Dzięki swojemu nowatorskiemu pomysłowi i mocy dystrybucyjnej już znanego Grandsa, Glenfiddich gości w ponad 200 krajach i zgarnia lwią cześć interesu.
Dobrze, teraz zobaczę czym Glenfiddich mnie uraczy.
Nos: biszkopty, słodycz, lekka dębowość, trochę jabłkowy, karmelowy, dość alkoholowy, ale przyjemny.
Smak: słodko karmelowy z odrobiną dębiny, jabłkowość tutaj większa niż w aromacie, alkoholowość też na dobrym poziomie.
Finisz: lekko gorzko alkoholowy, owocowy (jabłka, gruszki), waniliowy, zadziwiająco długi.
Podsumowując: Nie tylko ogrom destylarni i głowa do interesów rodu Grands utrzymuje naszego Malta w pozycji pioniera, także wysoka pijalność i łatwy w odbiorze smak Glenfiddich 12 stawia go w pozycji świetnego "otwieracza" dla nowych degustatorów a także jest pozycją często odkupowaną nawet przez "starych wyjadaczy". Dodatkowym atutem jest cena oscylująca w okolicach 100 zł/0,7L za dobrą whisky z dostojnym wyglądem zapakowaną w tubę . Więc w podsumowaniu podsumowania do Glenfiddich nawet jakby ktoś chciał nie bardzo można się przyczepić ;)
Ja ze swojej strony z okazji końca serii i zbliżających się wielkimi krokami świąt Bożego Narodzenia chciałbym Wam Moi czytelnicy życzyć: spełniania swoich celów, zdrowia i bogactwa wszelakiego.