czwartek, 10 lutego 2022

Trzy marketowe koty. Czy warto szukać tańszych Whisky?

 Tańsze zamienniki są z nami od zawszę, czy to w branżach farmaceutycznych, sportowych czy też ogólnospożywczych. Czasami tańsza opcja nie znaczy gorsza, ale czy tak będzie wśród naszych marketowych bohaterów? Wielokrotnie przekładałem wpis o Golden Loch, Tesco Special Reserve i Queen Margot JEDNAK DZIŚ nastał ten dzień, jutro wziąłem na wszelki wypadek wolne i mogę z wami polecieć z tematem ;) 



Nie pokładam wielkiej nadziei w tym, że trunki poniosą mnie nad szkocką plaże, ich złożoność wprowadzi mnie w nowe horyzonty świata whisky, ale nasze "marketówki" odgrywają w świecie whisky kluczową role. Odpowiadają na pytanie często pojawiające się na degustacjach i przy półkach sklepowych: 


"Czy whisky ze sklepów specjalistycznych są takie same jak te w markecie"

 Otóż tak, to te same produkty, które mają ten sam status prawny, przykładowy Jack Daniels no7. tak samo został wyprodukowany, rozlany i zabutelkowany w USA, a różnica w smaku to często wina nieodpowiedniego przetrzymywania już na palecie (w upalne dni paleta potrafi stać w pełnym słońcu kilka godzin zanim zostanie rozładowana i trafi na półki). I bardzo często destylarnie latami zyskiwały swoją renomę poprzez przygotowywanie swoich whisky, które są znane i szanowane w wielu krajach, odpowiednio także leżakując swoje trunki (czasami jedno pokolenie rozlewa destylat do beczek aby drugie mogło zabutelkować) nie jest chętne do sprzedania swojej pracy po kosztach albo nawet na tym tracąc gdyż zasłużenie mogli by trzymać cenę i nie psuć wizerunku marki przez cenę za jaką możemy kupić marketowych bohaterów.  Więc próżno szukać nazwy destylarni, która się podpiszę pod produkcją Golden Loch, czy Tesco Special Reserve. te trunki dumnie wypełniają tę lukę ultra budżetową.

Co one warte, zaraz się dowiecie:

Na pierwszy ogień idzie Tesco Special Reserve, trunek już niedługo nie będzie dostępny w Polsce i być może cena jego wzrośnie kilkukrotnie! 

Nos: niezbyt lotny, alkoholowość na równi z dębiną, lekka słodycz

Smak: ku mojemu zdziwieniu alkoholowość "nie wykręca" a to mój pierwszy kontakt z alkoholem od kilkunastu dni da się wyczuć waniliowość, słodycz i dębinę. 

Finisz: krótki, wytrawny, z odrobiną karmelu

Podsumowując, Special Reserve gości już u mnie od ponad roku (tak tyle się zbierałem z tym porównaniem) i pamiętałem ją jako średnio ostrą tanią "łychę" tak dziś zdziwiła mnie, że poza pijalnością miała coś do zaoferowania. Raczej nie jest to pozycja, w którą chciałbym zainwestować swój kapitał, ale przy zagranicznej wizycie w Tesco może jeszcze bym ją dokupił aby sprawdzić rozlew na inny kraj i czym będzie się różnił. Bo raczej przez najbliższe lata nie opróżnię tej butelki.


Pozytywnie zaskoczony sprawdzę jako drugą propozycję Golden Loch z Biedronki. Nie powiem iż będzie pierwszy raz gościć u mnie na języku, czasem udaję mi się skutecznie zażartować tą propozycją podczas degustacji.

Nos: Alkoholowość, lakier do paznokci, owocowość, i to co zawsze dla mnie w golden loch charakterystyczne, czyli aromat stanu zapalnego przełamany denaturatem 

Smak: dla mojej osoby po prostu marny denaturowość z aromatu podbita w smaku, alkoholowa, minimalnie owocowa, widać odstanie w barku wyjątkowo jej nie służy 

Finisz: jedynie ten jest przyzwoity, kiedy podłość smaku odpuszcza zostawia przyjemny posmak pestek jabłka


Podsumowując ta "locha" świetnie podkreśla iż moje żarciki często są czarne, pozycja z serii "bez coli nie podchodź" chociaż przy dzisiejszych cenach Coli.... jedynie broni się finiszem na stopień dopuszczający. Kiedyś pozycję oceniałem dziabkę wyżej, może nowo otwarta butelka jest lepsza. Golden Loch ma także edycje dwunastoletnią, ale teraz mi do niej raczej nie będzie po drodze. 


      

Na zwieńczenie tej degustacji dając lekkie fory (znieczulony dwiema pozycjami mam nadzieje zachować obiektywną opinie) do kieliszka polewam Królową a dokładniej Queen Margot.


Nos:  wyjątkowo mało lotna, lekka owocowa denaturowość jak u "lochy" alkoholowość i pustka...

Smak: alkoholowa, ale nie krzywiąca, słodkawa, minimalnie karmelowa

Finisz: bardzo podobny jak u golden loch, ale bardziej słodkawy


Typowy poprawny tani blend. taki żeby: siąść, wypić zmieszane z ulubionym napojem i się nie chwalić nikomu. Jedyną rzecz, do której można się przyczepić, ale z resztą może taka polityka Lidla że etykieta ozdobiona jest medalem IWSC a kontretykieta zaczyna się opisem "Wykwintna szkocka whisky"



 Jeśli doczytałeś ten ultra długi wpis do tego momentu należą Ci się wielkie podziękowania od mojej osoby, dokładnie tak samo wielkie jak dla Master Blenderów w/w marek i osób wciągniętych w wielką produkcję marketowych whisky. To naprawdę kawał dobrze zrobionej roboty mając taki budżet wypuszczać whisky, które jeszcze zachowują jakąkolwiek pijalność i czasami  nawet oferują coś więcej. 






 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cardhu 12 Babska whisky?

 Jak szczupak jest królem wód, tak Johny Walkers jest królem blendów. A właśnie nasza dzisiejsza bohaterka w głównej mierze jest "esenc...