niedziela, 28 listopada 2021

Świąteczne polecenia: Maker’s Mark Bourbon Whisky. #2

 Mając za sobą polecenie pierwszego świątecznego single malt, czas nastał abym ruszył za zwyczajem różnorodności wigilijnych potraw i zaproponował sąsiada zza oceanu. Marker's Mark jest Burbonem globalnym i praktycznie ogólnodostępnym, więc pozyskanie go na świąteczny stół nie będzie wielkim wyzwaniem, dodatkowo edycje zimowe ubierane są w "sweterek" dzięki temu zabiegowi znacznie weselej wygląda podczas świąt.   

Marker's Mark podstawowy


Chociaż za recepturę i smak burbonu odpowiedzialny jest Bill Samuels Senior, który zrezygnował z dodaniu żyta do zacieru zastępując go pszenicą (oczywiście dalej głównym surowcem została kukurydza, która musi stanowić co najmniej 51%  zbóż występujących w burbonie) to za design butelki jak i charakterystyczne zamoczenie w wosku odpowiedzialna jest żona Margie.


Strona internetowa Marker's Mark jest wykonana bardzo profesjonalnie i przejrzyście. Poza bogatą historią marki, informacji o procesie produkcji, możemy zdać egzamin na ambasadora marki. 

Dobrze, teraz sprawdzę jak smakuje nasz burbon.

Nos: słodki, waniliowy, lekko owocowy, alkohol ładnie ukryty mimo mocy 45%.


Smak: pierwsza melduje się alkoholowość, ale miło i szybko przechodząca w dębową słodycz, później pojawiają się akcenty waniliowo-owocowe. 


Finisz: słodycz odpuszcza zostawiając miejsce dębowości i jabłkowości, długość wygaszania jest raczej krótka, ale przyjemna i zachęcająca do wypicia następnego łyka.


Podsumowując, w całej ceremonii degustacji Marker's Mark nie daje po sobie poznać, że należy do burbonów klasy ekonomicznej (chociaż wersje premium osobiście w odbiorze mi do końca nie "siadają"). Bohater tego wpisu może być świetnym przykładem, że alkoholom mocnym szanse można dać w piciu bez dodatków, jak i przy dodaniu coli dalej zachowuję intensywność smaku. Marker's Mark jest świetną pozycją do odkrycia w święta i bez kozery powiem do smakowania przez cały rok ;) 

 



niedziela, 14 listopada 2021

Świąteczne polecenia: Ben Braken Speyside Single Malt Whisky. #1

 Dziś przedstawię wam propozycję Bastard Malta z sieci sklepów Lidl. Wybór tej butelki nie jest przypadkowy a kontynuacją niepisanej serii propozycji polecanej na święta Bożonarodzeniowe. 

W tej aranżacji nacisk skłaniać będę ku temu aby świątecznymi trunkami najwięcej wnieść wrażeń sensorycznych małym nakładem kapitałowym. Doskonale rozumiem zapał młodych degustatorów, którzy niedawno odkryli takie perełki jak np. dymne potwory z Islay, bądź drogą rozwoju dotarli do whisky leżakowanych lat 15 (pije tutaj do np. 15 letniej Glen Scotii). Zapobiegając wrogim spojrzeniom ku gościom zasiadającym przy naszych stołach, którzy życzyli by sobie do alkoholu dolać coli, bez oddania wcześniejszej szansy alkoholowi w formie saute.  

Ben Bracken
Ben Bracken 


Tytułowy Ben Bracken zakupić możemy w kwocie około 80 złotych, co w świecie "moltów" stawia go w pozycji budżetowej, wizualnie nawiązuję do bardziej wyniosłych butelek, które wyglądem ozdabiają nasze domowe kolekcje. Jest to propozycja, która na głównej etykiecie nie podaje deklaracji wieku, chociaż osoba zaczynająca swoją przygodę z whisky sięgając po kolejnego "molta" powinna wiedzieć, że wiek alkoholu sięga co najmniej 3 lata. Na kontr-etykiecie ku mojemu zadowoleniu zapoznać się możemy z opisem w polskim języku, gdzie podana jest informacja o okresie leżakowania, o barwieniu destylatu karmelem oraz przytacza krótką notę degustacyjną: 

"Wykwintna i elegancka, z aromatycznymi nutami wanilii, miodu, cynamonu, karmelu i kawy z mlekiem. Na podniebieniu zostawia delikatny posmak prażonych migdałów, dojrzałych rodzynek, ciasta bananowego i syropu klonowego."

Dobrze teraz sprawdzę co będzie dane mi wyczuć:


Nos:  aromat nie jest zbyt intensywny, ale nie bombarduje alkoholowością, wyczuwalne słodko-ciastkowe akcenty, odrobina karmelu, lekkie nuty drzewne.

Smak: początkowa pieprzność ustępuje słodyczy, po chwili pojawia się rodzynkowa aura, która zmierza ku jabłkowym akcentom, smaki nie są intensywne, raczej staram szukać się spójności mojego doświadczania smaku z deklaracją na etykiecie.

Finisz: posmak jabłka zostaje z nami do końca, alkoholowa gorycz całkowicie zanika pozostawiając słodycz, długość finiszu i sposób jego wygaszenia zasługuje na pochwałę.


Podsumowując: Nasz "bękarcik" jest przyzwoity, wart swojej ceny, a nawet powiem iż zachęcić może do zwiększenia budżetu przeznaczonego na następną butelkę. Może przesadnie komunikuje wyglądem swoją wyniosłość w stosunku do tego czym smakowo nas raczy, ale przypomnijmy sobie kwotę jaką przeznaczyliśmy na whisky.... I przy długich świątecznych pogawędkach nie powinniśmy mieć wyrzutów sumienia, że butla skończy się przed końcem świętowania ;) 


niedziela, 7 listopada 2021

Ballantine’s Finest

 Zainspirowany pytaniem czytelnika, dziś przeprowadzę analizę nad jednym z najpopularniejszych blended whisky w Polsce. Ballantine's znany od czasów PRL, wspomniany w paru polskich filmach i okrzyknięty "Najlepszą whisky na świecie", co prawda zaraz za wypowiedzianym zdaniem aktorzy podkreślają komiczność sceny. Ballantine's jest własnością koncernu Pernod-Ricard, który pod swoimi skrzydłami trzyma same flagowe marki np: Jameson i The Glenlivet, Malibu. Cena za podstawową wersje 3 letniego blendu nie budzi wrażenia wyniosłości trunku, a może Ballantine's jest już na tyle zananą marką, że nie trzeba inwestować "wielkiej kasy" na reklamę co przekłada się na przystępną cenę... No cóż zaraz będzie mi dane sprawdzić ;)





Nos: na pierwszym planie zbożowość przyprawiona o lekką owocowość, aromat prosty - nie złożony, alkoholowość na przyzwoitym (nie rażącym) poziomie, odrobina słodyczy.


Smak: w pierwszej kolejności uderza posmak drewna, aby po chwili podzielić się domieszką zielonego jabłka powoli wzbogacając się o słodkie akcenty. Smaki nie są na tyle oczywiste aby od razu nas atakowały intensywnością, ale na pochwałę zasługuję fakt iż przy budżetowej pozycji bardzo przyjemnie ukryta jest alkoholowość.


Finisz: miły, pestkowy (podobny do smaku rozgryzionej pestki z jabłka), średnio długi - co w blendach jest dobrą oceną.


W ramach podsumowania pierwszą myślą jaka mi przychodzi do głowy to grzeczność w/w alkoholu. "Balantyna" nie atakuję nas alkoholowym uderzeniem w smaku i aromacie, być może ceną za to jest brak intensywności i konkretnego nakierowania. Nie jest to pozycja, która może rzucić w dalsze rozwijanie pasji młodego degustatora a raczej przyjemnym i niezobowiązującym alkoholem do umilenia sobie wieczoru.    

Cardhu 12 Babska whisky?

 Jak szczupak jest królem wód, tak Johny Walkers jest królem blendów. A właśnie nasza dzisiejsza bohaterka w głównej mierze jest "esenc...