Dziś przedstawię wam propozycję Bastard Malta z sieci sklepów Lidl. Wybór tej butelki nie jest przypadkowy a kontynuacją niepisanej serii propozycji polecanej na święta Bożonarodzeniowe.
W tej aranżacji nacisk skłaniać będę ku temu aby świątecznymi trunkami najwięcej wnieść wrażeń sensorycznych małym nakładem kapitałowym. Doskonale rozumiem zapał młodych degustatorów, którzy niedawno odkryli takie perełki jak np. dymne potwory z Islay, bądź drogą rozwoju dotarli do whisky leżakowanych lat 15 (pije tutaj do np. 15 letniej Glen Scotii). Zapobiegając wrogim spojrzeniom ku gościom zasiadającym przy naszych stołach, którzy życzyli by sobie do alkoholu dolać coli, bez oddania wcześniejszej szansy alkoholowi w formie saute.
| Ben Bracken |
Tytułowy Ben Bracken zakupić możemy w kwocie około 80 złotych, co w świecie "moltów" stawia go w pozycji budżetowej, wizualnie nawiązuję do bardziej wyniosłych butelek, które wyglądem ozdabiają nasze domowe kolekcje. Jest to propozycja, która na głównej etykiecie nie podaje deklaracji wieku, chociaż osoba zaczynająca swoją przygodę z whisky sięgając po kolejnego "molta" powinna wiedzieć, że wiek alkoholu sięga co najmniej 3 lata. Na kontr-etykiecie ku mojemu zadowoleniu zapoznać się możemy z opisem w polskim języku, gdzie podana jest informacja o okresie leżakowania, o barwieniu destylatu karmelem oraz przytacza krótką notę degustacyjną:
"Wykwintna i elegancka, z aromatycznymi nutami wanilii, miodu, cynamonu, karmelu i kawy z mlekiem. Na podniebieniu zostawia delikatny posmak prażonych migdałów, dojrzałych rodzynek, ciasta bananowego i syropu klonowego."
Dobrze teraz sprawdzę co będzie dane mi wyczuć:
Nos: aromat nie jest zbyt intensywny, ale nie bombarduje alkoholowością, wyczuwalne słodko-ciastkowe akcenty, odrobina karmelu, lekkie nuty drzewne.
Smak: początkowa pieprzność ustępuje słodyczy, po chwili pojawia się rodzynkowa aura, która zmierza ku jabłkowym akcentom, smaki nie są intensywne, raczej staram szukać się spójności mojego doświadczania smaku z deklaracją na etykiecie.
Finisz: posmak jabłka zostaje z nami do końca, alkoholowa gorycz całkowicie zanika pozostawiając słodycz, długość finiszu i sposób jego wygaszenia zasługuje na pochwałę.
Podsumowując: Nasz "bękarcik" jest przyzwoity, wart swojej ceny, a nawet powiem iż zachęcić może do zwiększenia budżetu przeznaczonego na następną butelkę. Może przesadnie komunikuje wyglądem swoją wyniosłość w stosunku do tego czym smakowo nas raczy, ale przypomnijmy sobie kwotę jaką przeznaczyliśmy na whisky.... I przy długich świątecznych pogawędkach nie powinniśmy mieć wyrzutów sumienia, że butla skończy się przed końcem świętowania ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz