Ostatnimi czasy pozwoliłem sobie na przerwę w publikacji wpisów na blogu, ale czy zaniechałem tematy degustacji alkoholu? Wręcz przeciwnie! Z najważniejszych aktywności alkoholowych pochwalić się muszę (bo wyciszyć ten temat by było niestosowne) uczestnictwem w degustacji u Pana Tomasza Milera. Wyżej wymienionego spotkania nie mogę obiektywnie ocenić ponieważ, po pierwsze nie mam porównania z inną degustacją prowadzoną przez Pana Tomasza, po drugie nie mogę ukrywać iż obiektywna opinia przysłonięta była by tym że po prostu "jarałem się jak Rzym za Nerona ;p" uczestnicząc w tym wydarzeniu, ale kiedy ogarnąłem całą euforie i wcześniej przygotowane pytania zadałem (uzyskując wyczerpujące odpowiedzi), to co miałem podpatrzeć podpatrzyłem.
![]() |
| Pan Tomasz Miler jak zwykle elegancki no i Ja |
Drugim ważnym powodem, przez który postów ostatnio było mniej jest fakt iż pracujemy nad rozwinięciem formuły portalu Pierwsza Butla do formy video bloga! Tak, zamierzam nagrywać na YouTube! Podnosi mi to poziom adrenaliny i stresu przez co mierzymy się razem z ekipą nagraniową z licznymi dublami, cięciami. Ogółem na owoce tej pracy zarówno ja i wy musimy trochę poczekać, ale myślę, że będzie warto!
Dobra, czas i pora na bohatera dzisiejszego wpisu! Finlaggan Red Wine Cask jest whisky jednosłodową, finiszowaną w beczkach po czerwonym winie, zabutelkowaną przez destylarnie ze szkockiej wyspy Islay (stolicy torfowych whisky), która chciałaby zachować anonimowość. Na etykiecie próżno szukać także deklaracji wieku naszego destylatu, więc czytelniku może teraz myślisz czemu wybrałem dziś tą whisky a nie nastoletnią pozycję ze znanej i szanowanej destylarni? A no spieszę z wyjaśnieniem, jakiś czas temu opisywałem tutaj na blogu spotkanie z Finlaggan Old Reserve (wersja podstawowa), która mimo niewygórowanej ceny, braku deklaracji wieku oraz wyniosłej etykiety zawierającej wszystkie "ochy i achy" po prostu była dobra, smaczna, wyraźnie, ale nie nachalnie dymna. Wiec sięgnięcie po edycje rozszerzone, uważam za naturalną podążając kanonem Pierwszej Butli.
Finlaggan Red Wine Cask według notki smakowej producenta:
Nos: Pyszny słodki dym torfowy i czerwone owoce jagodowe.
Smak: wędzony boczek i truskawki z nutami śliwki, solą morską i ziemisty torf. Skórka winogron garbniki.
Finisz: Długo utrzymujący się słodki dym.
(Przetłumaczone przez google tłumacz)
No nie powiem moim zdaniem producent nieco "poleciał" z tą deklaracją ;) a może google z tłumaczeniem. Nie zwlekając otwieram swoją butelke Finlaggan'a sprawdzając czy i mi będzie dane wyczuć "truskawki z boczkiem", które zaintrygowały mnie dość poważnie.
Nos: , Subtelna dymność przegryziona słodką wędzoną śliwka, i ziemistością , lekka alkoholowość (46% zawartości alkoholu nie uderza tak mocno)
Smak: Dym gra pierwsze skrzypce, w połączeniu ze słodyczą pojawiającą się w następnej kolejności połączyć można smaki do tematów wędzonego mięsa, chociaż nie jestem pewny czy nie uległem sugestii producenta, minimalna słoność.
Finisz: Gdy tematy wędzarnicze odpuszczają, w prowadzeniu pojawia się aromat gorzkiej czekolady oraz powoli wygasająca słodycz
Podsumowanie: ze słodyczy to ja najbardziej lubię boczek wędzony i tego szukałem. Ale biorąc poprawkę na tłumaczenie (google średnio tłumaczy a ja jeszcze gorzej) mamy whisky trzymającą poziom w swej kategorii cenowej, gdzie dym bardzo smacznie został połączony z nutami owocowymi i słodyczą. Kończąc "dramika" w finiszu pojawiają się owoce leśne. Dodatkowo cała kompozycja jest łatwa w przyjęciu, nie wykręcająca alkoholowo, kolejne łyczki zaczerpnięte z kieliszka utwierdzają mnie w zdaniu iż warto rozwijać swoją kolekcję Finlagganów.
I jeść wędzony boczek.

