Pamiętam tą butelkę z młodzieńczych lat, kiedy to latając po klubach i barach Chivas był uważany za najbardziej ekskluzywną pozycję i zarazem najdroższą pozycją w menu. Czy ją za młodych lat zamawiałem? A no może z raz, częściej jak już mi się znudziło piwo prosiłem o Jacka Danielsa z colą i lodem. Teraz przy większym zainteresowaniu tematem whisky, postanowiłem uzupełnić kolekcję o tę butelkę i sprawdzić co zachwycało barmanów i właścicieli lokali.
Już na Wikipedii znalazłem informację, iż w skład Chivasa wchodzi 40 rodzajów whisky słodowych i zbożowych gdzie najmłodszy ma co najmniej 12 lat! No cóż, w opisach blendów często jest stosowany ten chwyt marketingowy. Następnym strzałem w serce konsumenta jest informacja że James Chivas i Charles Stewart stali się dostawcami produktów do Królowej Wiktorii.
Butelka kojarzy się wyniośle i ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu kontretykieta jest w języku polskim, co prawda nie ma wielu informacji i producent/dystrybutor odsyła nas na stronę internetową, która jest niestety po angielsku... I o ile nie jesteśmy biegli w tym języku albo na tyle cwani aby przeglądarka przetłumaczyła z grubsza "o co chodzi" to pozytywna aura może wywietrzeć... Tym bardziej, że zamiast informacji o procesie tworzenia whisky, historii marki lub kilku słów od Master Blendera link przenosi nas do strony fundacji, która zajmuje się ograniczaniem szkodliwego picia i promowania odpowiedzialnego spożywania alkoholu... Nie to żebym był przeciw nadużywania alkoholu, ale uważam, że producent powinien kierować swoją drogę ku osobom raczej degustującym niż pijącym aby w głowie zahuczało. No chyba, że ta akcja jest czymś w podobie do oznaczeń na paczkach papierosów, wtedy jestem w stanie to przełknąć.
Po odkryciu oficjalnej strony, która automatycznie zapytała o wiek w moim ojczystym języku nabrałem znowu zapału aby się podszkolić. Strona fajna, nowoczesna spotkałem 2 popularnych serialowych aktorów, drużynę piłkarską, no i w końcu kilka słów od naszego Mistrza kuparzu w formie FILMU !! Odpalam, myślę no to jedziemy... aha, napisy po Chińsku/Japońsku. Czy dziś nie jest dzień do degustacji? Czy nasz bohater podąża spójną drogą przez chwilę po czym ląduję w krzakach? Troszkę jednak muszę go wybronić, po skopiowaniu linka do Youtube da się przestawić na język angielski, ale nie podejmę się tłumaczenia, bo mógłbym napisać historię mijającą się z prawdą.
Po przydługim wstępie postanowiłem, w końcu wlać trunek do kieliszka i podzielić się z czym się spotkałem:
Nos: aromat słodki, waniliowy, lekko owocowy, alkohol częściowo ukryty
Smak: Pieprzny w pierwszej kolejności, drzewny z lekką nutą wanilii
Finisz: Gorzki, symboliczny posmak roślinny, z dziabką słodyczy, raczej krótki
Jako że blendy bez większej spiny osób postronnych można pić z mikserem proponuję dogrywkę z colą. Tutaj nasz Chivas broni się na 3-. Jest pijalny, dębowość przyjemnie przyprawia smak coli, pieprzność częściowo odpuszcza. Podsumowując, raczej nie jest to pozycja, która w świat whisky wnosi wiele, raczej bliżej jej do średniej klasy blendu do coli niż do pozycji zbierającej oklaski.



