środa, 31 marca 2021

Talisker 10yo

 Witam wszystkich, którzy dotrwali ze mną do 10 wpisu na blogu. Dziś chciałbym przedstawić moją ulubioną pozycję na obecną chwilę. Butelkę, którą używam do wprowadzania w dymne klimaty, do polaryzowania miłośników i przeciwników whisky torfowych. 


Pochodzenie: Szkocja, Skye

Rok założenia: 1830r. przez Hugh & Kenneth MacAskill

Obecny właściciel (koncern): Diageo

Status destylarni: czynna

Moc alkoholu: 45,8%

Cena: od ok. 180zł do 200zł (rok 2021)


Butelka i pudełko na Taliskera nie wzbudza zbytnio zachwytu, jest wręcz ubogie. Zaintrygować może napis na dole etykiety "MADE BY THE SEA". Na stronie internetowej www.malts.com znajdziemy mnóstwo ciekawostek, przepisy na koktajle, sklep, historie i propozycje połączeń Taliskera z owocami morza (na stronie proponują "zagryźć" ostrygą, ja ostatnio połączyłem inną propozycje morskiej whisky z krewetką i wyszło świetnie!). Przejdźmy w końcu do tego co Talisker proponuję w smaku i zapachu:


Nos: dym przeplatany słodyczą z gorzko słonym akcentem, nie aż tak dużo tego dymu jak w destylatach Islay

Smak: sól morska, dym ogniskowy, lekka słodycz, smak intensywny i zbalansowany, a co najważniejsze alkoholowość świetnie ukryta mimo że pijemy destylat rozlewany w mocy 45,8%

Finisz: sól szybko nas opuszcza, dym odchodzi jakbyśmy wolnym krokiem wracali z plaży do domku letniskowego, 


Podsumowując Taliskera można kochać albo nienawidzić, moim zdaniem nie próbuje wpasować się w Islay a reprezentować swój własny styl co bardzo popieram. Połączenie soli z dymem świetnie zachęci aby zabrać tę butelkę na łono natury, może na ryby, a może nad morze ;) Albo gdzieś w miejskiej dżungli pozwoli wrócić myślami nad morską plaże.    



środa, 24 marca 2021

THE GLENLIVET FOUNDER'S RESERVE

 Whisky NAS (bez deklaracji wieku) doceniana przez Konsumentów z USA, drugi najlepiej sprzedający się szkocki molt na świecie. Produkowana w najdłużej legalnie działającej destylarni. Whisky wyróżniona przez Króla Jerzego IV. Dobra, dobra... Ostatnio też miałem przyjemność naczytać się ochów i achów, a przy końcu degustacji musiałem bardzo mocno szukać pozytywów żeby "Chivasek" wyszedł przynajmniej dostatecznie. Mam nadzieje, że tutaj będzie inaczej ;) A powinno być gdyż to był mój jeden z pierwszych zdobytych moltów. Pamiętam go miło, ale nie miałem wtedy zbyt dużego porównania.



Teraz mała zmiana w formie pisania, krótka ściąga:


Pochodzenie: Szkocja, Speyside

Rok założenia: 1824r. przez George Smith

Obecny właściciel (koncern): Pernod Ricard 

Status destylarni: czynna

Moc alkoholu: 40%

Cena: od ok. 100zł do 130zł (rok 2021)


Forma wizualna pudełka jak i butelki Glenlivet wydaje się bardzo przyjazna, połączenie błękitnego koloru na pudełku z kremowym, złotym, delikatną czerwienią i czarnym kojarzy mi się też z lekkością whisky (to pewnie zasługa Singletona 12 Luscious Nectar). Na tyłach kartonu w ciekawy sposób przedstawiony jest bukiet smaków i aromatów.


Dziś mając humor na żarty, komisyjnie stwierdzam, że producent do kompletu powinien dać zestaw mazaków aby tę skale sobie przerysować pod siebie.


Przejdźmy do tego co poza wyglądem Glenlivet ma do zaoferowania:

Nos: W pierwszej kolejności daje się odczuć słodką owocowość, ciasteczkową mleczność, symboliczną dębową alkoholowość. 


Smak: Tutaj kolejność nieco się zmienia, pierwsze leci przypomnienie iż degustujemy 40% alkohol, szybko to uczucie gaśnie, zostawiając po sobie mleczność, owocowość, słodycz 


Finisz: Owocowy, lekko ciasteczkowy, minimalnie pieprzny, średnio długi



Podsumowując, jest to dobra pozycja dla osób, które chcą zacząć przygodę z whisky słodowymi oraz cenią bardziej wysoką pijalność i lekkość destylatów nad dużą złożonością lub dymnością. Zakupiona na początku kolekcjonowania nie powinna zrazić. Świetnie się nada do zrozumienia i spróbowania picia whisky bez coli lub lodu. Moim zdaniem obroniła się na ocenę co najmniej dobrą. I zachęca do sprawdzenia co zaproponują wersje Glenlivet dłużej leżakowane. 


PS. Na koniec wspomnę iż strona https://www.theglenlivet.com/pl-PL powinna być wzorem dla innych marek whisky 

 



wtorek, 16 marca 2021

Finlaggan Old Reserve

   Finlaggan, czyli propozycja whisky dymnej z Islay i odwieczna zagadka, z której destylarni pochodzi. Spora rzesza pasjonatów whisky przekonana iż jest to pomysł destylarni Lagavulin, ale jednak podana w notce smakowej słoność pasuje do Caol Il'y. Dodatkowo już na pierwszy rzut oka widać różnicę w "bootlingu" między Finlagganem - Lagavulinem a Caol Ilą, być może to specjalna zmyłka albo zachęta do prowadzenia dalszego śledztwa. 



Przerywając na chwilę dalsze rozwody nad pochodzeniem destylatu, chciałem wspomnieć iż butelkę tą miałem przyjemność nabyć u Alkoholebeata. Zamówienie zrealizowane było w ekspresowym tempie i przystępnej cenie. Wspomnieć też chciałem iż pracownicy sklepu doskonale się orientują w temacie whisky ;) 


Nazwa Finlaggan pochodzi od jeziora i zamku w północnej części wyspy, gdzie siedzibę mieli Lordowie Macdonaldów (na tubie paradnej dumnie dalej widnieją pozostałości po zamku). Dystrybucją tego trunku zajmuję się Vintage Malt Whiskey Company Ltd. Odwiedzając stronę bardzo pozytywnie się zaskoczyłem, gdyż poza brakiem opisu, z której destylarni pochodzi owa butelka, znajdziemy mnóstwo ciekawostek.  


Dobrze, przejdźmy do części degustacyjnej:


Nos: Dym wyraźnie wyczuwalny, lekka słodycz, średnio lotny, 

Usta: Dym w tym trunku gra pierwsze skrzypce, lekka ziemistość, alkoholowość dobrze ukryta, 

Finisz: Długi, dymny, lekko ziemisty, przyjemny


Podsumowanie:

Wrażenia z całości są dobre. Uważam, że propozycja Finlaggana może wprowadzić w tematy dymne z Islay. Rzeczowo przedstawić na czym torfowość ma polegać. Pijalność jest bardzo przystępna, ale też nie uważam, że to pełne przedstawienie możliwości innych destylarni ze "stolicy dymności". Dokładając następnym razem kilkadziesiąt złotych do butelki z Islay możemy dostać destylaty dymne bardziej złożone. 


Cardhu 12 Babska whisky?

 Jak szczupak jest królem wód, tak Johny Walkers jest królem blendów. A właśnie nasza dzisiejsza bohaterka w głównej mierze jest "esenc...